Janusz 🙂
człowiek, który przed wszystkim ma do mnie i moich pomysłów anielską wręcz cierpliwość. Ja wymyślam – on to technicznie ogarnia. Czasem sam podsuwa pomysły ciekawe z założeniem, że realizacja w jakiejś odległej przyszłości. Ja oczywiście kiwam głową z aprobatą i oczywiście nie teraz i oczywiści rozumiem i oczywiście nie da się wszystkiego na raz.
No właśnie NIE oczywiście!! Bo jak ziarnko padnie na podatną glębę (a u mnie tak jest) to zaczyna żyć już własnym życiem i okiełznać się tego nie da. Po dwóch dniach puszcza pędy po kolejnych dwóch liście a po tygodniu drzewo w całej okazałości owocami ozdobione.
Czasami zmianie statusu realizacji pomysłu towarzyszą racjonalne rozmowy, czasami łzy w oczach (moich rzecz jasna bo w jego to raczej przerażenie) a w ostateczności argumenty: „jest mi smutno ale rozumiem ale smutno mi i tak jest” „Januszku ty mnie chyba nie kochasz” – każdy to zna tylko przedmiot westchnień bywa inny.