Dzień wcześniej zrobiliśmy rowerowy rekonesans na Jaroszowicką Górę. Rowerowy rekonesans brzmi dumnie ale prawda jest taka, że w moim przypadku było to raczej rowerowe pchanie 🙂
Góra wywarła sympatyczne wrażenie w związku z tym kolejny wypad to już aktywacja szczytu. W niedziele zapakowaliśmy radyjkowy plecaczek i tak przygotowani ruszyliśmy na aktywację.
Udała się ale przy okazji wyszło, że śrubki z mojej anteny zaczęły wieść koczowniczy tryb życia!!! i obecnie nie wiadomo gdzie przebywają.
Dobrze, że serwis miałam pod ręką, swr został poniekąd okiełznany i jakoś dalej poszło. Przy okazji aktywacji poznałam sympatyczne małżeństwo z Tych (Tychów?) no po prostu z miasta Tychy 🙂 Są – jak powiedzenie mówi – miejsca mlekiem i miodem słynące ale w przypadku tego miasta to chyba w godle powinni mieć antenki zamieszczone jakaś Yagi albo coś bo Tychy krótkofalowcami słynące – wniosek wykluty na podstawie moich sotowskich łączności 🙂