SSTV czyli przed Wielkim Wybuchem

Jeszcze parę dni temu moja wiedza na temat SSTV plasowała się tak gdzieś na długo przed Wielkim Wybuchem. Dzisiaj szału nadal nie ma, ale przynajmniej  jestem tych parę lat świetlnych do przodu. 
A zaczęło się jak zwykle. Mariusz w klubie coś przy okazji czegoś pokazał, coś powiedział i moja ciekawość jak obuchem walnięta oczęta otworzyła, niuchać zaczęła wierzgać łapkami i przed siebie jak pies gończy  za tropem gnać. Fajne to jest – pomyślałam (bo ogólnie ja i moja ciekawość zgodne jesteśmy) 

Mariusz! a jak to działa? co muszę mieć? jak to uruchomić? – kuć żelazo póki gorące zaczęłam. Bo oprócz ciekawości do głosu radość z poznawania czegoś nowego doszła – no i poszło! 

Chroniczny brak czasu nieco sprawę komplikował, ale od czego dział techniczny. Januszeeeeek pomocy!!!  I co mam powiedzieć? – pomógł. Temat ogarnął, w skrócie przedstawił, oprogramowanie zainstalował i testy zrobiliśmy. Im więcej się dowiadywałam, tym większe możliwości widziałam!!! Kolejny etap jest oczywisty – musiałam, koniecznie musiałam z kimś się tą radością i wiedzą podzielić. I znalazłam! Idealny temat na kolejne warsztaty krótkofalarskie  😊 i cóż – zorganizowałam!!

Prawdą jest, że im więcej wiem tym większe braki dostrzegam. I zaczęły się mnożyć pytania: a na jakich częstotliwościach mogę odbierać i nadawać, a jak to z tymi satelitami jest, a gdzie szukać informacji o tym co w danej chwili mogę odbierać itd. no!! ale na to będzie czas po warsztatach teraz pora szerzyć wiedzę i z kagankiem oświaty w drogę ruszać 🤣

Dodaj komentarz