![](https://sp9ajp.pl/wp-content/uploads/2024/08/logo_w-1024x728.jpg)
Genów nie oszukasz! Moje dziecko rodzone doszło w końcu do wniosku, że wysokość już jej nie wystarcza i oprócz wysokości to chce jeszcze łańcuchy!! Moja krew!
Racjonalnie do kwestii podeszła, znalazła kilka tras, obejrzała filmiki, poczytała, wybrała tę jedną jedyną i gotową propozycję rodzicielce przesłała:
No cóż powiedzieć miałam? Odpowiedź mogła być tylko jedna: JEDZIEMY!! i pojechaliśmy I Celem było słowackie Rohacze nazywane często Orlą Percią Tatr Zachodnich.
Wyruszyliśmy w deszczu mając nadzieję, że prognoza, która wieszczyła od godzin południowych słońce się ziści i cóż – ziściła się😀
Wrażeń, emocji tej radości nie da się opisać słowami! 😍Powiem tylko, że do Wołowca szliśmy w chmurze bez widoków w towarzystwie lodowatego wiatru. A potem..
A co z tytułowym bohaterem? W góry, z reguły zabieram swoje jedyne, ulubione radyjko i temat mam ogarnięty na tyle, że pakować mogę się z zamkniętymi oczami. Tym razem radyjko w domu zostało bo chciałam na wysokościach przetestować antenę, którą kiedyś zakupiłam DIAMOND SRJ770 – padło wiec na baofenga.
Antenkę dokręciłam, przezornie przeszłam na polską stronę co by znaku nie łamać uruchomiłam ręczniaka i ………. CISZA!! Uruchomiłam? powinnam raczej powiedzieć – chciałam uruchomić ale radio było MARTWE!
Z baofenga korzystam sporadycznie, i kiedyś go ładowałam i wyszło na to, że kiedyś to było bardzo dawno temu. Akumulator okazał się być rozładowany dokumentnie!
No to się nawołałam! i tyle w kwestii łączności i moich testów.
Wnioski rzecz jasna wyciągnęłam: po pierwsze – naładowanie nie trwa wiecznie, po drugie częściej korzystać z innych sprzętów niż tylko ulubione radio.
Ale wycieczka i tak była udana: piękne widoki, niezapomniane wrażenia
Aaaa.. na Wołowcu poznałam kolegę SQ9A, porozmawialiśmy chwilę, czyli w sumie mogę powiedzieć, że jedno QSO zaliczone zostało